wszystkie mają korony... jedna z nich to ty... a może to j

wszystkie mają korony... jedna z nich to ty... a może to ja? – To łódź Avalonu – powiedziała cicho Viviana. – Wiem, co widzisz. Przesunęła delikatnie dłonią nad powierzchnią płynu oraz zobaczyła, jak w ślad za jej ręką woda się marszczy. – Spójrz raz dodatkowo, Morgiano. powtarzaj, co widzisz. Tym razem cisza trwała dłużej. nareszcie dziewczynka odezwała się tym samym, sennym głosem: – Widzę jelenie, wielkie stado jeleni, a między nimi okazuje się człowiek, ciało ma pomalowane, założyli mu jelenie rogi, och, upadł, zabiją go. – Głos jej zadrżał oraz Viviana raz dodatkowo przesunęła dłonią nad wodą, a na powierzchni pojawiły się zmarszczki. – będzie wystarczające – rozkazała. – dziś zobacz brata. akurat cisza, cisza, która wydłużała się oraz ciągnęła; Viviana czuła, jak jej ciało drętwieje z zdenerwowania oraz bezruchu, ale dzięki długoletniej wprawie oraz dyscyplinie ani drgnęła. nareszcie Morgiana zamruczała: – Jak on spokojnie leży... ale oddycha. Niedługo się obudzi. – Widzę moją matkę... nie, to nie okazuje się matka, to moja ciocia Morgause, a z nią są wszyscy jej synowie... okazuje się ich czterech... jakie to dziwne, wszyscy noszą korony... oraz okazuje się dodatkowo jeden, taki trzyma miecz... czemu on okazuje się taki młody? Czy on okazuje się jej synem? Och, on go zabije, zabije go, zabije, o nie! – Jej głos zamienił się w pisk. Viviana dotknęła jej ramienia. – będzie wystarczające – powiedziała. – Obudź się, Morgiano. Dziewczynka potrząsnęła głową, jak piesek budzący się ze snu. – Czy ujrzałam coś? – spytała. Viviana potaknęła. – Pewnego dnia nauczysz się widzieć oraz wiedzieć – powiedziała. – Na obecnie wystarczy. dziś mogła stawić czoło Utherowi oraz Igrianie. Z tego, co wiedziała, Lot z Orkney był człowiekiem honoru oraz złożył przysięgę na wierność Utherowi. Ale gdyby Uther zmarł, nie pozostawiając dziedzica... Morgause już urodziła dwóch synów, a zapewne okaże się ich więcej – Morgiana widziała czterech – oraz nie jest sposobu, by maleńkie królestwo Orkney utrzymało czworo książąt. Możliwe, że gdy bracia dorosną, skoczą sobie do gardeł. A Morgause... Wzdychając Viviana przypomniała sobie nienasycone ambicje Morgause. Gdyby Uther zmarł bez dziedzica, wtedy Lot, małżonek siostry samej królowej, byłby logicznym kandydatem na objęcie tronu. Gdyby Lot został Najwyższym królem, jego synowie dziedziczyliby mniejsze królestwa... Czy Morgause posunęłaby się do knowań przeciwdziałające życiu dziecka? Viviana nie chciała tak myśleć o dziewczynie, którą wykarmiła własną piersią. Ale Morgause oraz Lot razem, z ich ambicjami! To mogło być całkiem łatwe, przekupić stajennego albo umieścić na dworze jednego ze własnych ludzi z rozkazem, by sprowadzał na potomek zagrożenie bardzo często, jak to jest możliwe. Nie tak prosto, oczywiście, ominąć troskliwą niańkę, która okazuje się równocześnie zaufaną dworką królowej, ale niańkę trzeba uśpić albo dosypać jej czegoś do wina, by zmylić jej czujność oraz dorzucić coś trującego do spożywania. A choćby dzieciak doskonale jeździł konno, trzeba człowieka o dużo silniejszego niż sześciolatek, by powstrzymać ogiera, który poczuł klacz w rui. Wszystkie nasze plany mogły lec w gruzach w jednej chwili... W porze wieczerzy podeszła do Uthera siedzącego samotnie przy głównym stole. Wasale oraz służba zajadali własny chleb z boczkiem przy mniejszych stołach, w holu. Uther wstał oraz skłonił się z szacunkiem.