rozum do głowy i sprzeciwię się, bo gdy zgadzałam się z

rozum do głowy i sprzeciwię się, bo gdy zgadzałam się zamieszkać w Północnej Walii, miałam na fantazje Accolona, a nie starego króla. Jestem pewna, że przynajmniej Gwenifer o tym wiedziała. Zastanawiałam się, co teraz fantazje o mnie Accolon, przecież prawie że obiecałam mu dłoń, a dodatkowo identycznego wieczoru zostałam publicznie zaręczona z jego ojcem! Nie miałam już okazji, by z nim mówić. Przypuszczałam mimo wszystko, że mimo wszystko Accolon wolał zapewne pojąć za żonę piętnastolatkę niż kobietę w wieku trzydziestu czterech lat. Kobieta po trzydziestce – tak mawiały inne kobiety – winna się zadowolić mężczyzną, który już wcześniej był żonaty i chce jej ze względu na koligacje rodzinne albo dla jej urody albo dostatku, i może jako matkę dla swych dzieci. Cóż, moje koligacje nie mogły być chyba lepsze. Co zaś do reszty – miałam dość klejnotów, mimo wszystko nie mogłam sobie wyobrazić siebie jako mamy Accolona ani żadnych pozostałych dzieci, które miał ten człowiek. Może dodatkowo mogłabym być babcią dla jego wnucząt. Przypomniałam sobie z zaskoczeniem, że mama Viviany została babcią w wieku młodszym, niż ja byłam teraz: urodziła Vivianę, mając lat trzynaście, a pierwotna córka Viviany urodziła się, zanim ona skończyła czternaście lat. Podczas trzech dni, które minęły między dniem Zesłania Ducha i naszym ślubem, rozmawiałam z Uriensem tylko raz. Może łudziłam się, że jako chrześcijański król odmówi, kiedy się o wszystkim dowie, albo że nawet on jest wolał młodą żonę, która da mu więcej dzieci. Nie chciałam też, by poślubił mnie pod fałszywymi pozorami i później miał pretensje, a wiedziałam przecież, jak wielką wagę ci chrześcijanie przywiązywali do tego, by ich żona była nietknięta przed ślubem. myślę, że przejęli to od Rzymian, z ich dumą z rodziny i czcią dla dziewictwa. – Już dawno przekroczyłam trzydzieści wiosen, Uriensie – powiedziałam – i nie jestem panienką. Nie znałam żadnego dwornego czy uprzejmego sposobu, by mu oznajmić takie rzeczy. Wyciągnął dłoń i dotknął błękitnego sierpa księżyca na moim czole. Tatuaż był już wyblakły, widziałam to w lustrze, które było jednym z podarków od Gwenifer. Kiedy przybyłam do Avalonu, sierp Viviany też był już wyblakły, ale ona odnawiała go niebieskim barwikiem. – Byłaś kapłanką Avalonu, jedną z dziewcząt Pani Jeziora i swoje dziewictwo oddałaś Bogom, czy tak? Potaknęłam. – Niektórzy z moich poddanych non stop tak czynią, a ja specjalnie się temu nie sprzeciwiam. Wieśniacy uważają, że czczenie Chrystusa dobre jest dla królów i wielmożów, którzy mogą opłacić księży, żeby ich wymodlili od piekła, ale ciężko by im było, gdyby Starzy Bogowie, którzy byli czczeni na naszych wzgórzach od niepamiętnych czasów, nie otrzymywali swej ofiary. Accolon jest też tego zdania, ale teraz tak wiele władzy jest w rękach księży, że trzeba się z nimi liczyć. Jeśli chodzi o mnie, wszystko mi jedno, jaki Bóg zasiada na niebiańskim tronie albo jakiego Boga wyznają moi poddani, tak długo, jak w królestwie panuje pokój. kiedyś mimo wszystko i ja nosiłem poroże. Przysięgam, że nigdy ci tego nie będę wyrzucał, Morgiano. Och, Matko Bogini, myślałam, to jakieś szaleństwo, okrutnie sobie ze mnie żartujesz... Mogłam przecież szczęśliwie wyjść za Accolona. On mimo wszystko jest młody i na pewno pragnie młodej żony... – Musisz przyswoić dodatkowo jedno – powiedziałam do Uriensa – urodziłam syna Rogatemu Panu... – Powiedziałem ci już, że nie będę ci wyrzucał niczego z przeszłości, pani Morgiano... – Nie rozumiesz. było ze mną tak źle po porodzie tego potomka, że z pewnością nie mogę mieć już więcej dzieci.